Anegdot autostopowych nigdy za wiele, czas zatem na kolejną porcję kaukaskich historii. Z poruszaniem się stopem po Gruzji jest tak, że czasem warto, a czasem bardzo warto. Było to pierwsze miejsce, gdzie dane nam było doświadczyć tego fajnego uczucia, kiedy samochód zatrzymał się zanim wystawiłyśmy kartkę z nazwą miejscowości. Pierwsze miejsce, gdzie jechałyśmy upchnięte z trzema innymi osobami na tylnym siedzeniu. Pierwsze miejsce, gdzie złamałyśmy absolutnie wszystkie zasady bezpieczeństwa, których zawsze kurczowo się trzymamy. Ale po kolei.
JAK GOSIA ZOSTAŁA STRAŻAKIEM
Do Batumi przyjechałyśmy w połowie sierpnia. Powitała nas ulewa, żegnał zaś niesamowity ukrop. Miasto niespecjalnie przypadło nam do gustu, zatem po jednej nocy spędzonej w hostelu postanowiłyśmy uciekać do Armenii, noc ta była jednak mocno zakrapiana, bo poza nami w hostelu było tylko sześciu na oko dwudziestokilkuletnich Gruzinów.… Czytaj dalej...